Czytając wiadomości z Krosna zwróciłem uwagę na dwie wiadomości; portal Krosno112.pl opisuje jak Krosno świętowało sto lat huty. Były koncerty i przemówienia, ale nie tam, gdzie wszystko się zaczęło. Pierwsza huta z 1923 roku to dziś pasaż tanich sklepów, a jubileusz przeniesiono do nowszych zakładów. Tymczasem najlepsze lata – te z czasów dyrektora Jerzego Dąbrowskiego – wyglądają na przemilczane. To on przez 19 lat kierował KHS, zatrudniał siedem tysięcy ludzi, rozbudował zakład o kolejne hale i uruchomił pierwszy w Polsce Zakład Włókna Szklanego. To za jego czasów Krosno eksportowało szkło do Japonii, Australii, Francji czy RFN, a huta finansowała przedszkola, mieszkania, drogi i klub Karpaty. Moja mama pracowała w hucie wiele lat i wiem, że dla tysięcy rodzin była to nie tylko fabryka, ale też fundament codziennego życia miasta.
A dziś? Z jubileuszu została inscenizacja – trochę jak w kulcie cargo: dekoracje i rytuał są, treści brak.
Podobnie brzmi druga wiadomość z portalu Krosno24.pl – ogromne pieniądze od Szwajcarów dla Krosno Miasto Szkła. To brzmi jak nagroda, ale tak naprawdę trafiają one do miast, które tracą swoje funkcje społeczne i znaczenie w regionie. Innymi słowy, dostaliśmy miliony, bo Krosno zostało uznane za miasto w kłopotach; żeby nie ująć tego bardziej dosadnie.
Dwa obrazy jednego miasta: złote lata huty przykryte pasażem tanich sklepów i szwajcarskie miliony z łatką „miasto tracące znaczenie”. Trudno o bardziej gorzką puentę.
Na zdjęciu – sławna szklana ryba z Krosna, a w tle byłe budynki biur huty obecnie zniszczone i opuszczone.
Dodaj komentarz